Pogoda dzisiaj dopisała, chociaż rano wcale się na to nie
zapowiadało. Idąc po południu na spacer, nałykałam się promieni słonecznych na
zapas, bo prawdziwe lato ma zacząć się dopiero za dwa tygodnie. To właśnie ta
dzisiejsza pogoda przypomniała mi, żeby zacząć przygotowywać skórę na gorące
lato. Wybrałam się zatem po kilka produktów, które - jak sądzę – okażą się
trafione. Uzupełniłam zapasy kosmetyków do włosów; szampon i dwie
odżywki. Mam długie włosy i mimo, że pielęgnacja ich nie zajmuje mi dużo czasu,
to wymagają one sporych ilości nakładanych kosmetyków. Poza tym zaopatrzyłam
się w winogronowy żel do ciała Lirene i balsam do ciała Garnier. Miałam już tego typu balsamy wcześniej w ciemnozielonym
wydaniu, a ten jest bardzo nawilżający do bardzo suchej skóry jest najwyraźniej
bardzo nowy, bo wcześniej go nie widziałam:) Jeśli chodzi o maseczki i peelingi,
to nigdy nie kupuję ich w dużych opakowaniach, zawsze wybieram jednorazowe
saszetki. Dlaczego? Po pierwsze mam bardzo wrażliwą skórę i stosowanie jednego
preparatu do twarzy przed dłuższy czas po prostu mnie uczula (jeżeli jeszcze
nie uczuliło po pierwszym razie) a po drugie nie robię tych maseczek aż tak
często, by musieć kupować wielkie słoiki. Na koniec soczyste lakiery do
paznokci, na których jest napisane, czyjej są blogerki :)
The
weather holds out although I was not so sure about it in the morning. During my
afternoon walk I enjoyed rare rays of sunshine as the real summer is coming in
two weeks’ time. This amazing weather reminded me about my skin that needs to
be taken care of before we take out summer tops and shorts. I bought a few
things straight away and hopefully I chose the right ones. You can see a
shampoo and two conditioners. My hair is long and straight and I do not pay too
much attention to it but it does need great volume of cosmetics because of its
length. Moreover I have a new Lirene white grape shower gel and Garnier lotion that I used to have some time ago
but in a dark-green version. This one is meant for a very dry skin. Regarding
my new facial scrubs and face masks I never buy big bottles of them, only
sachets or small packets instead. Why? First my skin is very allergic and
cosmetic sensitization develops slowly. If I use one for a while, allergic
reaction certainly occurs (unless it did at the very beginning). Second I do
not use scrubs too often so I don’t need to have a lot of them. Last but not
least I bought fruity nail polish that has been designed by a blogger :)
Już tak mam, że lubię od razu wypróbować swoje nabytki
(wiadomo, nie wszystkie na raz :)). Jeśli chodzi o balsam Garnier to nigdy nie
mam do nich zastrzeżeń, jest to firma, z której kosmetyków jestem zawsze
najbardziej zadowolona jeśli chodzi o balsamy do ciała, wręcz przeciwnie
uwielbiam je. Pośród saszetek kupiłam sobie maskę-serum do stóp Perfecta, którą
również już wytestowałam. Pachnie trochę jak guma do żucia, co mnie na początku
odrzuciło, ale idealnie nawilża i zmiękcza. Zrobiłam sobie również peeling enzymatyczny Lirene. Taki
peeling poleciła mi moja pani kosmetolog. Jest to peeling bez drobinek ścierających,
który nie jest taki tłusty jak peelingi fizyczne ani też nie jest tak „żrący”. Substancje
zawarte w peelingu enzymatycznych wnikają w skórę i podobno usuwają martwy
naskórek. Nigdy nie można oczekiwać świetnych rezultatów po jednym użyciu i
faktycznie nierówności to on nie wyrównał, ale na pewno wygładził cerę. Jeszcze
przed nałożeniem kremu była on gładka i delikatna jak i sam peeling podczas
nakładania (czułam jakby to był krem). Pewnie jeszcze go zastosuję, może po
którymś razie spełni swoje pozostałe funkcje.
Either way I like testing new cosmetics straight away. In short, I loved my new Garnier lotion and I have never said anything bad against all Garnier lotions so I frequently buy new ones. Among my masks and other sachets I have a Perfecta mask-serum for feet skin. It smelt like a chewing gum which rejected me at the beginning but it really moisturizes and softens the heels. I have also used Lirene enzymatic face scrub that my cosmetologist recommended me. It does not include any grains like the fine- or coarse-grained scrubs, it is not as oily as them and most importantly so “caustic”. Such an enzymatic scrub consists of substances that get under the skin and remove the outer layer of skin called epidermis which means dead cells that have a protective function. You may not expect the improvement of skin condition after one session. But surprisingly I have noticed that my skin is very smooth now. The scrub’s consistency itself was like the one of a face cream. For sure I will use the same enzymatic scrub again to see if it really works.
Który lakier Wam się najbardziej podoba? Wszystkie to zasługi blogerek :)
Which nail polish do you like most? They are available thank to bloggers :)
dzisiaj była idealna pogoda, aż żal było w domu siedzieć
OdpowiedzUsuńsuper lakiery, czy kolor faktycznie utrzymuje się?
OdpowiedzUsuńJak na razie wygląda schludnie, nie porobiły się nieestetyczne zacieki. Lakier szybko wysechł na paznokciach i jak na razie nie mam żadnych zastrzeżeń. Zdam ponownie relację za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńBalsam z garniera mnie nie zawiódł i bardzo go polecam;) lakiery widziałam już na kilku blogach i chyba sama muszę ich wypróbować;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miły komentarz:)
winogronowy żel pod prysznic zdaje się pięknie pachnieć! :) a jak te lakiery? czy różnią się czymś od zwykłych wg Ciebie?
OdpowiedzUsuńOwszem super pachnie, mam też taki mango:) a lakiery to bardzo ładne kolory i szybko schną ale odpryskują niestety ;/
UsuńU mnie też trwa walka ze skórą po ziemie, co by jej nie ukrywać, gdy zrobi się jeszcze cieplej.:) Generalnie Isana ma świetne balsamy do ciała, ale w ogromnych opakowaniach.:) A lakier to zdecydowanie ten po lewej!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wypróbowałam :)
Usuńcudne lakierki :)
OdpowiedzUsuńReally nice!! I love it!!!
OdpowiedzUsuńThx ;)
Usuń